Mniej schematycznie o schematach – dlaczego powtarzamy te same błędy?
Mniej schematycznie o schematach…
„Moje wszystkie związki kończą się tak samo; Poczułam się bezradna jak mała dziewczynka; Zawsze to samo; Wiem, że to bez sensu, a jednak to robię…” – takie i podobne wypowiedzi pacjentów sugerują, że jakaś sfera ich życia pozostaje pod wpływem schematu. Trudno im zrozumieć do końca swoje zachowania, czy też w danej sytuacji rozróżnić myśli od emocji – po prostu dzieje z nimi się coś, jakby nie mieli do końca na to wpływu, jakby powielali ukryty wzorzec. Albert Einstein powiedział podobno, że „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”. Tymczasem, działanie schematów dezadaptacyjnych właśnie tak wygląda, chociaż ludzie, którzy się z nimi zmagają, absolutnie nie są szaleńcami. To osoby często bardzo inteligentne, aktywne życiowo, sprawne i osiągające sukcesy w wielu dziedzinach – nieraz jednak za ogromną cenę. Zdarza się też, że nie tylko trudne doświadczenia życiowe, ale właśnie schematy, które powstały w ich następstwie, nie pozwalają im na pełne wykorzystanie w życiu swojego potencjału.
Schemat, zgodnie z ogólną definicją językową, to gotowy wzór, który jest wielokrotnie powielany. Kojarzymy go z czymś, co ma ułatwiać wykonanie jakiegoś zadania, właśnie dzięki swojej prostocie i czytelności. Dla wielu osób „schemat” to również synonim nudy – coś powtarzalnego i przewidywalnego.
W terapii zajmujemy się co prawda schematami, ale okazuje się, że w tym przypadku nie są one wcale takie czytelne i niełatwo jest przewidzieć, kiedy o sobie przypomną. Co najważniejsze, na pewno nie ułatwiają życia, ani w sferze bycia samemu ze sobą ani też w relacjach z innymi ludźmi. Mówimy bowiem o schematach dezadaptacyjnych czy destrukcyjnych, określanych też jako wczesnodziecięce. Faktycznie, wiele z nich zaczyna tworzyć się jeszcze w najmłodszych miesiącach i latach życia, ale są też takie, które powstają nieco później, w okresie nastoletnim. Ich źródłem są doświadczenia, jakie człowiek zdobywa w relacji z osobami znaczącymi: opiekunami lub ważnymi dorosłymi, grupą rówieśniczą, a niekiedy z przypadkowymi ludźmi, przez których zostali w jakiś sposób skrzywdzeni. Schemat jest swoistą odpowiedzią na stresor, z którym dziecko albo młody człowiek nie potrafił poradzić sobie w zdrowy sposób – choćby dlatego, że w dzieciństwie nie posiadamy jeszcze wypracowanych strategii działania, ani nawet systemu pojęć i operacji umysłowych, które mogłyby zneutralizować oddziaływanie tych trudnych zdarzeń. Schemat w rozumieniu języka terapii jest także uproszczeniem reakcji,
ale niestety, nie działa jak mapa, po której człowiek ma się poruszać, a raczej jak mini program uruchamiający się pod wpływem zagrożenia albo tylko podejrzenia, że takie zagrożenie może się pojawić. Program ten to automat, który narzuca negatywną interpretację sytuacji, a tym samym wyzwala silne emocje złości, lęku czy smutku, prowadząc dalej do określonej reakcji – obrony, ucieczki czy poddania się. Kiedyś miał służyć uniknięciu ponownej krzywdy, ale w dorosłym życiu powoduje zwykle nieadekwatnie nasilone przeżycia, trudne dla doświadczającej ich osoby i jej bliskich. Dyskomfort, a nawet cierpienie, jaki odczuwają, skłania ludzi do poszukiwania pomocy. Jedną ze skutecznych ścieżek jest terapia schematów opracowana przez Jeffreya Younga i Janet Klosko. To terapia o skuteczności potwierdzonej badaniami. Przeznaczona szczególnie dla pacjentów, którzy doświadczyli różnego rodzaju krzywd, zaniedbań czy braków w młodym wieku. To sposób przerwania błędnego koła, jakie często przetacza się regularnie przez ich życie.
Autor: Ilona Świerczewska, psycholog, certyfikowany psychoterapeuta poznawczo-behawioralny
